No więc właśnie - przyznam, że od dawna interesowało mnie, jak ten szczególny dzień jest obchodzony w Stanach. Spodziewałem się wszędzie czerwonych serduszek, różowych baloników, par trzymających się za ręce i namiętnie całujących się na ulicach. No i co? Wielkie rozczarowanie. Ot normalny dzień, jak co dzień. Dla zabicia nudy postanowiłem zapytać lokalsów, jak to naprawdę jest z tym 14 lutego. Okazuje się, że ludzie tutaj - fakt - świętują, ale dyskretnie. Zazwyczaj przekazują sobie skromne upominki - czekoladki, kwiaty, czasem jest to obiad w restauracji przy lampce dobrego wina. Laurki, serduszka - to są gadżety głównie dla dzieci. Wygląda na to, że w Europie jest dużo większe zapotrzebowanie na obnoszenie się miłością.. I tym optymistycznym akcentem - życzę wszystkim Szczęśliwego Dnia Zakochanych.
Na koniec ciekawostka: w dniu dzisiejszym lotnisko w Phoenix (Sky Harbor International Airport) obchodziło stulecie swego istnienia. Gratulacje :)